To był szalony i wspaniały weekend.
Odebrałam skarb czyli Yoasię z dworca i nastał czas śmiechu i radości. Droga do Warszawy upłyneła nam jak z bata strzelił. Czas spędzony w Warszawie podobnie. Tyle wspaniałych osób zebrało się w jednym miejscu. Mogłam w końcu je poznać i wyściskać na żywo. Szkoda tylko, że tak naprawdę nie udało się porozmawiać dłużej z wieloma osobami. Kitiw zniknęła z widoku moich oczu w mgnieniu oka, Barbarella bawiła Hanię, która tego dnia była dość marudna... ludzie byli i nagle znikali zatopieni w rozmowach z innymi. Nie wspominając już o organizatorkach, które były tak zabiegane, że można było podejrzewać je o teleportację przyglądając się szybkości z jaką zmieniały miejsca pobytu. Bardzo przyjemnym momentem spotkania była wymiana pudełek. Do mnie trafiło cudne pudełko Mamami z cudnym parawanikiem w środku. Spotkanie za szybko sie skończyło. Co by jeszcze nie wybywać z Warszawy pomknęliśmy na kawę do Zojki. Oprócz kawy dostaliśmy porządną dawkę śmiechu. Cudownie było. Po drodze do domu Ikea i pomknęliśmy nocą do domu. W domu oczywiście spać nie można było. Gadałyśmy z Yoasią i puncherowałyśmy do 4 nad ranem. Rano zaś zawitała do nas Mona. Znów było wesoło i śmiechowo. A potem Yoasia z Moną ojechały i zrobiło się jakoś pusto u mnie.
Wizyta Yoasi wiązała także z wymianą prezentów urodzinowych. Ja dostałam coś wspaniałego. Joasia kiedyś zrobiła cudną torbę, którą się zachwycałam. I teraz ta torba jest moja :)
5 komentarzy:
Aniu, urocze prezenty!!! :)
Zapomniałaś dodać jeszcze, że coś tam wygrałaś!!! ;) (a takie słuchy mnie doszły!!!) ;)
hah fajnie, że impreza wam się przeciągnęła do rana !!! a torba jest prześliczna sama bym taką nie pogardziła
Torebka cuda!!
następnym razem też zapraszam, może nie tylko na kawę ;-)
Wszystko piękne:)
Kawusia o poranku z dwiema takimi cudownymi Babami (+ przesympatyczny Rodzynek) i wszystkie nasze babskie skarby - Onasis i jemu podobni mogą tylko pomarzyć o takiej radości... HA!
Prześlij komentarz